Pokój numer 2: Izaya Orihara

- Wypraszam sobie, nie jestem alkoholikiem! - prychnął.

- Nigdy w to nie wątpiłem.

- Mam nadzieję. - cmoknął go w czoło. - Zgłodniałem. Idziemy coś zjeść?

- Ale najpierw daj mi buzi.
Popatrzył na niego, nadymając policzki z niezadowoleniem.

( Nie, nie nudzi mi się. Tak, właśnie oglądam yaoi XDDD )

Zaśmiał się.
- Tylko mi nie mów później, że chcesz seksu, bo padłbym z głodu w trakcie aktu.
Pocałował go. Namiętnie. Z języczkiem.
[wszystko jasne ]

Zamruczał cicho, odwzajemniając jego pocałunek.
- Możemy iść.

Wstał i złapał go za rękę, wlokąc go za sobą do kuchni.

Wciągnął go do jego pokoju. Po chwili przystanął, zatrzymując wzrok na jego brzuchu.
- A co z twoimi żebrami?

- Tak nagle się nimi przejmujesz? Leki biorę, nie bolą mnie już aż tak. - popatrzył na niego z rozbawieniem.

- Po prostu się martwie.
Mruknął, zażenowany odwracajac wzrok.

- Speszony Shizu-chan. Hahahahha, pierwszy raz cię takim widzę. - wyszczerzył zęby.

- Zamknij się.
Mruknął, przyciągając go do siebie.

Śmiał się dalej, ale już ciszej. Wtulił się w jego klatę.

Powoli wsunął rękę pod jego podkoszulek, opuszkami palców muskając jego kręgosłup.

- Mrr. - wymruczał, wsadzając rękę w jego spodnie.

Westchnął cicho. Szybkim ruchem ściągnął z niego podkoszulek i popchnął go na łóżko.

Wylądował na łóżku z jękiem. "Lubię, kiedy taki jest", pomyślał.

Pochylił się nad nim i zaczął powoli smakować jego usta. Palcami drażni jego sutki.

Odpowiadał na pocałunki. Włożył rękę pod jego koszulkę i wodził nią po jego klacie.

Zsunął usta niżej, przygryzając skórę na jego szyi. Kolano wepchnął między jego nogi.

Szarpnął niecierpliwie jego koszulkę, chcąc go jej pozbawić.

Odsunął się nieco, pozwalając mu na ściągnięcie z siebie koszulki. Po chwili w dół powędrowały spodnie czarnowłosego.

- Musiałeś założyć pasek? - mruknął, niezadowolony, mocując się z paskiem.
[oh, good why. Powtórzenie D:]

- Musiałem.
Zaśmiał się cicho. Ponownie się pochylił i zaczał ssać oraz całować jego sutki.

- Menda - mruknął, w końcu odpinając ten nieszczęsny pasek.
Poruszył się pod nim niecierpliwie, przygryzając wargę.