Pokój numer 2: Izaya Orihara

Pokój należący do Izayi.

Wszedł z nim do pokoju, niemal rzucając go na łóżko. Stanął nad nim, nie spuszczając wzroku z jego twarzy.
- Gdzie. Go. Masz.

Shizuo Heiwajima napisał:Wszedł z nim do pokoju, niemal rzucając go na łóżko. Stanął nad nim, nie spuszczając wzroku z jego twarzy.
- Gdzie. Go. Masz.

Rozłożył się wygodnie na łóżku, patrząc na niego z rozbawieniem. Lubił go denerwować.
- Nie mam go. To znaczy mam... ale nie tu. Nie powiem, gdzie jest.

Wlazł na łóżko i zawisnął nad nim, wbijając palec pod żebra chłopaka. Uśmiechnął się wrednie, świadom tego, że z jego nadludzką siłą taki gest do najprzyjemniejszych na pewno nie należał.
- Jesteś... Pewien?

- Shizu-chan, jestem pewien wszystkiego, co mówię - uśmiech nie znikał z jego twarzy mimo wszystko. Taki właśnie był.

Nachylił się i... Ugryzł go w szyję. Złośliwie zostawiając dość głęboki ślad swoich zębów. Ponownie pokazał mu swój uśmiech - tym razem najgroźniejszy, na jaki było go stać.
-I-za-ya-kuun~ Nadal jesteś taki pewny, że nie chcesz mi powiedzieć?

Shizuo Heiwajima napisał:Nachylił się i... Ugryzł go w szyję. Złośliwie zostawiając dość głęboki ślad swoich zębów. Ponownie pokazał mu swój uśmiech - tym razem najgroźniejszy, na jaki było go stać.
-I-za-ya-kuun~ Nadal jesteś taki pewny, że nie chcesz mi powiedzieć?

- Hmm, pomyślmy. Tak, nadal jestem pewien, że nie chcę ci powiedzieć - zaśmiał się. - Ale wiesz, mógłbyś nie gryźć, ślady zębów nie wpłyną pozytywnie na moją urodę. W dodatku po TWOICH ugryzieniach dodatkowo zostaną siniaki, a to tym bardziej nie będzie fajne. - potarł brodę palcem, kiwając głową, jakby sam sobie przytakiwał, a potem obdarzył Shizuo kolejnym ze swoich uśmiechów.

- Oto chodzi, idioto. Ładnie ci będzie z siniakami.
Usiadł na łóżku, rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu czegoś, czym mógłby go jebnąć.

Shizuo Heiwajima napisał:- Oto chodzi, idioto. Ładnie ci będzie z siniakami.
Usiadł na łóżku, rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu czegoś, czym mógłby go jebnąć.

- Wiesz, jak to mówią... ładnemu we wszystkim ładnie, więc możesz mieć rację - zaśmiał się cicho. - A jeśli szukasz tutaj znaku, to strata czasu. Nie ma go tu. Precyzując: nie ma tu jeszcze nic oprócz pustych szafek i tego oto łóżka. Nie zdążyłem nawet walizki przynieść. - przeciągnął się.

Wydął wargi, w rosnącym niezadowoleniu.
- Wkurwiasz mnie.

- Od tego jestem, Shizu-chaaan. - zaczął cicho pogwizdywać,rozglądając się po pokoju, co miało oznaczać, że zaczyna się nudzić.

- ... Jesteśmy sami w akademiku?
Spojrzał na niego z nieco dwuznacznym uśmiechem.

Uniósł lekko brew w górę.
- Tak, a wiesz dlaczego? Bo nikt normalny nie spędzałby świąt w akademiku. - przemówił do niego jak do dziecka i stuknął go palcem w czoło.

Chwycił go za nadgarstki i przyszpilił do łóżka. Uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- My nie jesteśmy normalni, Izaya- kun.

- Mi nie musisz tego mówić, Shizu-chan. Ja to wiem. - patrzył na niego z niejakim rozbawieniem, nadal się uśmiechając jak głupi do sera. Chciał się przekonać, co Shizuo dalej zrobi.

- Dostarcz mi troche rozrywki~
Powoli pochylił się nad nim, napawając jego uśmieszkiem. Idiota~ Odsunął do tyłu jego włosy i przygryzł jego ucho, zostawiając na nim mokry ślad. Następnie ustami zaczął jechać po jego policzku w bok, zatrzymał się przy kąciku jego ust, oblizując lubieżnie swoje wargi.

- Zobaczymy, kto komu jej dostarczy - wyszczerzył zęby w uśmiechu. Ułożył się wygodniej, czekając niecierpliwie na rozwój wypadków. Zgiął nogę tak, że jego kolano znajdowało się teraz między nogami Shizuo.

Prychnął z rozbawieniem. Chwycił go za szczękę i dość brutalnie wpił się w jego usta, bez większych ceremonii wpychając do środka swój języczek. Wsunął dłonie pod podkoszulek chłopaka, bawiąc się jego sutkiem.

Odpowiedział na pocałunek, dość leniwie penetrując językiem wnętrze jamy ustnej chłopaka. Odpiął pierwszy guzik koszuli Shizuo, a potem po kolei następne, nie spiesząc się.

Przygryzł jego wargę, po czym wrócił do całowania, trącając jego język swoim i zachęcając do wspólnej zabawy. Powoli zaczął badać dłonią każdy kawałek jego klatki piersiowej.

Palcami powoli wodził po jego klacie, zjeżdżając coraz niżej. Ciągle odwzajemniał pocałunki, czasami specjalnie językiem unikając jego języka, co by go zirytować.

Oderwał się od jego ust. Chuchnął w jego szyję, po czym przyssał się w tamto miejsce, robiąc pokaźna malinkę. Kocham go oznaczać~ Ścisnął jego sutka palcami.

Zaśmiał się cicho. Podobała mu się ta sytuacja. Przyciągnął go bliżej siebie i szepnął mu do ucha, przeciągając sylaby:
- Pragniesz mnie?

- Pożądam.
Syknął, wodząc dłonią po jego klacie. Szybkim ruchem ściągnął z niego koszulkę, uważnie patrząc na jego nagi tors.

- Zabawne... - uśmiechnął się, patrząc na niego.
"Ja mógłbym powiedzieć dokładnie to samo na Twój temat, Shizu-chan. Ale przecież ci tego nie powiem", pomyślał.