Pokój numer 2: Izaya Orihara

Uniósł sie lekko i wsadził ręce pod jego koszulkę, szczerząc zęby w uśmiechu.

Zmrużył oczy, patrząc na niego z uśmiechem. Cmoknął go w czoło.
- Nawet nie próbuj, zboczuchu.

- A jak spróbuję, to co? - przekrzywił głowę w bok.

- No... Chyba nic.
Nadął policzki.

- No to nie pyskuj. - zaśmiał się i zaczął bawić się jego sutkami.

Gwałtownie się zarumienił i aż westchnął z rozkoszy. Jego sutki od razu zesztywniały.
- Nie możemy, musisz odpoczywaać...

Prychnął.
- Nikt nam nie zabroni. I dobrze wiesz, że zawsze robię, co mi się podoba. - przekrzywił głowę w bok.

Wydął usta.
- Będzie cię tylko bardziej boleć.

- Jakoś w tym momencie mnie to nie obchodzi. - wyszczerzył zęby i uniósł się wyżej. Przejechał językiem po jego szyi i za uchem.

Wplótł palce w jego włosy.
- Ale obiecasz mi, że jeśli chociaż trochę cię zaboli, od razu powiesz?

- Spokojna głowa. Powiem. - uśmiechnął się.

Pocałował go, wsadzajac jezyczek do jego ust. Rozpiął swoje spodnie, ponieważ czuł w nich, no cóż, niezły ucisk.

Ugryzł go lekko w język, a potem zaczął odwzajemniać pocałunki. Przymknął lekko oczy.

Powoli zaczął muskać palcami jego krocze, coraz odważniej je masując. Przyssał się do jego wargi.

Jęknął cicho z rozkoszy. Przejechał dłonią po jego klacie.

Powoli zjechał z pocałunkami na jego szyję. Zaczął oznaczać ją malinkami i śladami zębów. Odpiął mu pasek od spodni.

Drgnął lekko, poddając się pieszczotom.
- Shizu-chaaaaaan. - szepnął.

Powoli wsunął rękę do jego spodni, masując męskość. Zaczął przygryzać jego ucho.

Sapnął głośno. Ugryzł go w szyję, potem zaczął drażnić zębami jego sutki.

Westchął cicho z rozkoszy. Wplótł palce w jego włosy, druga ręką nadal pieszcząc jego męskość.

Poruszył się niespokojnie i uniósł lekko na łokciu. Wodził dłonią delikatnie po jego podbrzuszu.

Sprawnie zjechał w dół. Zsunął z niego spodnie i bokserki i wziął jego męskość od ust i zaczął ją lizać.

Jęknął głośno, jego ciało przeszedł dreszcz. Zaczął oddychać coraz szybciej.

Zaczął ssać, dłonią masując jego udo. Od czasu do czasu wzdycha z zadowoleniem.

Wygiął się w łuk, co skończyło się na tym, że krzyknął z bólu - żebra dały o sobie znać, ale nie zamierzał teraz się wycofywać. Zacisnął zęby.