Pokój numer 2: Izaya Orihara

- To jawny szantaż! - oburzył się. - Zobaczysz, jeszcze sam będziesz mnie prosił, żebym się z tobą pieprzył, a wtedy ja powiem "nie, nie ma seksu, dopóki nie wyzdrowieję"! (XD)

Zaczął się brechtać.
- Spokojnie, jeśli będę miał ochotę na seks, równie dobrze mogę zrobić to bez twojej zgody.

- Nie zrobiłbyś tego... - mruknął niepewnie.

- Nie bój się. Jasne, że nie.
Zaśmiał się cicho.
- Chyba, że mnie ostro wkurzysz.
Dodał, po chwili namysłu.

- Mam talent do wkurzania ludzi, więc jest duża szansa, że tak by się stało. - wbił wzrok w poduszkę.

- Głupi jesteś.
Podparł się na łokciu, patrząc na niego.
- Nie potrafię się na ciebie tak szybko wkurwiać, od kiedy cię kocham.

Uniósł brew do góry.
- Tego się nie spodziewałem.

- Już mówiłem, że lubię zaskakiwać.
Wyszczerzył się.

Zaśmiał się.
- A ja lubię być zaskakiwany.

- Trafiłeś pod dobry adres.
Wytknął mu język.

Ugryzł go w język.
- Może cię to nauczy, żeby go nie pokazywać. - brechta się.

- Ał.
Mruknął tylko, po czym złapał go za policzki i pociągnął na boki.
- Ze mną się nie zadziera.

Wyszarpnął się.
- To bolało! - fuknął i skręcił mu sutka.
[XD]

Aż pisnął cicho, jak mała dziewczynka. Słysząc to, aż zasłonił usta dłonią. Uszczypnął go w pośladek.

- Buhahahahahahahahha ten pisk był taki słodki. Weeeeź tak zrób jeszcze raz! - zwija się ze śmiechu.

- Z... Zamknij się!
Warknął, rumieniąc się. Odwrócił głowę w bok.

Brechta się dalej.
- Ale no weeź, chcę to jeszcze raz usłyszeć!

- Uch, spadaj.
Mruknął tylko, nakrywając swoją twarz kołdrą.

Odkrył go.
- No weź, Shizu-chaan! - śmieje się jak popierdolony.

- NIE!
Przycisnął poduszkę do swojej twarzy.

Wyrwał mu poduszkę z rąk.
- No weeź, powtórz to! - śmieje się ciągle.

W końcu walnął poduszką w jego twarz.
- Sam sobie piszcz.

- Ja nie umiem tak fajnie jak Tyyyy. - wykrztusił, poprzez śmiech.

Nerwowo wyciągnął papierosa i zapalił, próbując powstrzymać rosnące zdenerwowanie.
- Idź spać.

- Niee pójdę. - zwija się ze śmiechu. - To było zabójcze.