Pokój numer 2: Izaya Orihara

- Zapomnij, po prostu zapomnij. - mówił bardziej do siebie, niż do niego.

Oparł policzek o łóżko, przymykając oczy.

Westchnął cicho. Mimo że chciało mu się spać, wiedział, że teraz nie zaśnie.

- Przeszkadza ci moja obecność?
Zapytał cicho, drżącym głosem. (Heheszki, jakie tragedie XD)

- Nie. - powiedział.
[ta... widać, że wali mi na dekiel i dramaty nam wychodzą przez to XD]

Odetchnął z ulgą, mimo, że niezbyt podobał mu się chłód Izayi. Ale cóż, zasłużył sobie na to.

( Moda na Sukces C: )

Przetarł oczy palcami i zagapił się na sufit.
[odcinek 18741841264 XD]

Po chwili, opierając się policzkiem o łóżko, zasnął.

Popatrzył na niego, po czym westchnął. Zamknął oczy, próbując nie myśleć o niczym i po prostu odpłynąć.
Udało mu się to dopiero nad ranem.

Obudził się po jakiejś godzinie. Zobaczył, że Shizuo nadal śpi. Podniósł sie z ciężkim westchnieniem, zarzucił na siebie ciuchy, wziął tabletki i wyszedł do kuchni coś wszamać.

Wreszcie się obudził. Gdy zobaczył, że Izayi nie ma, leniwie narzucił na siebie ubrania i polazł go poszukać.

Wciągnął Izayę do pokoju. Usiadł na fotelu.
- Może połóż się spać...

Popatrzył na niego półprzytomnym wzrokiem i oparł się o drzwi.
- Shizu-chan. - zaczął, drapiąc się po policzku. - Sądzę, że to, że się zawsze o wszystko kłócimy nigdy się nie zmieni.
Myśli galopowały przed siebie, ciągle zmieniając tor, jednak był w pewnym stopniu świadomy tego, co właśnie powiedział.

- Sugerujesz coś?
Uniósł jedną brew. Wyciągnął z paczki papierosa, włożył go do ust i zapalił.

Usiadł na łóżku, opierając się plecami o ścianę. Kręciło mu się w głowie.
- Nie, żeby coś... - zaczął, zbierając myśli. - Ale takie kłótnie strasznie działają mi na nerwy. Mimo, że tego nie widać.

- Jesteś głupi, myśląc, że mi nie. Ale czasami nie mogę pohamować złości, dobrze o tym wiesz.
Otworzył okno, wychylając się przez nie.

- Wiedziałem, że tobie też. Praktycznie zawsze wiem, o czym myślisz. - wymruczał, przecierając oczy palcami.
Był śpiący i obolały, ale czuł, że jak się teraz położy, pościel wzbogaci się w nowe barwy. (porzyg tęczą, heheszki XD)

Zmierzył go wzrokiem.
- Nie wyglądasz najlepiej. Iść z tobą do łazienki? (lol, jak to brzmi xD)

(...jestę zboczeńcę... o.o)
- Nie trzeba. Po prostu za dużo wypiłem. Zaraz rewolucja w moim żołądku się uspokoi. - uśmiechnął się.

- Jestem trochę na ciebie zły, że tyle wypiłeś.
Odmruknął mu, gasząc peta i wywalając go za okno.

- Wiem o tym. - prychnął. - Zresztą, ja na siebie w tej chwili też. - zamknął oczy, ale stwierdził, że to zły pomysł i natychmiast je otworzył.

Usiadł obok niego.
- Idiota.

- Tak naprawdę myślisz o mnie inaczej. - popatrzył na niego z rozbawieniem.

- Skoro wiesz, co myślę, zabawniej jest trochę pokłamać.
Wyszczerzył się szeroko.

Zaśmiał się, przeczesując włosy palcami.
- Skoro tak twierdzisz.